Niemcy: oskarżona o neonazistowskie morderstwa żali się, że nie dostawała kieszonkowego

Oskarżona o współudział w dziesięciu morderstwach kobieta po raz pierwszy ustosunkowała się do zarzutów w trwającym od maja 2013 głośnym procesie. Podejrzewana o przynależność do organizacji terrorystycznej Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU) Beate Zschaepe nie przyznała się do winy.

Przed sądem w Monachium adwokat 40-letniej Niemki odczytał jej oświadczenie. Dowodziła w nim, że o zbrodniach dokonanych przez jej towarzyszy – Uwego Boehnhardta i Uwego Mundlosa – dowiadywała się zawsze po fakcie.

„Zaniemówiła”

„Gdy dowiedziałam się od nich o zbrodniach, zaniemówiłam i byłam wytrącona z równowagi” – tłumaczyła Zschaepe, która nie przyznała się nie tylko do zarzucanych jej morderstw, ale również do przeprowadzonych przez NSU zamachów bombowych oraz napadów na bank. Zapewniała również, że nigdy nie należała do organizacji, w której działali Boehnhardt i Mundlos.

Przed sądem kobieta potwierdziła natomiast, że była partnerką życiową najpierw Mundlosa, a potem Boehnhardta, a ten drugi miał ją wciągnąć w środowisko skrajnej prawicy. W oświadczeniu zwróciła też uwagę na swoje trudne dzieciństwo w NRD. Opowiadała, że matka nie dawała jej kieszonkowego i musiała kraść.

Ukrywała twarz

Przez 2,5 roku trwania procesu Zschaepe regularnie odmawiała składania zeznań. Podczas rozpraw ukrywała twarz, odwracając się tyłem do fotoreporterów, dopóki nie opuścili sali rozpraw.

Niemka jest oskarżona o współudział w zamordowaniu w latach 2000-2007 ośmiu tureckich drobnych przedsiębiorców, greckiego restauratora oraz niemieckiej policjantki. Prokuratura wskazała, że członkowie NSU dokonali również 15 napadów na banki i dwóch zamachów bombowych.

Boehnhardt i Mundlos w listopadzie 2011 roku popełnili samobójstwo, gdy zostali otoczeni przez policję w przyczepie kempingowej po nieudanym napadzie na bank w Eisenach. Po ich śmierci Zschaepe podpaliła mieszkanie w Zwickau (Saksonia), gdzie mieszkała z towarzyszami, i oddała się w ręce policji.

Rażące błędy

Proces NSU ma również podtekst polityczny. Pracująca niezależnie od sądu komisja śledcza Bundestagu jednomyślnie stwierdziła, że niemiecka policja i wymiar sprawiedliwości popełniły podczas śledztwa rażące błędy.

Śledczy długo twierdzili, że zbrodnie były efektem porachunków tureckich gangów. Podczas przesłuchań członków rodzin ofiar sugerowano, że były one uwikłane w handel narkotykami, ściąganie haraczu i inne nielegalne interesy.

Błędy i zaniedbania sprawiły, że NSU mogło działać ponad 10 lat. W 2013 roku prezydent Niemiec Joachim Gauck i kanclerz Angela Merkel przeprosili rodziny ofiar za błędy władz.

ks